Narodziłem się w Londynie na początku XVIII wieku, choć niektórzy spierają się, że jeszcze wcześniej. Prędko zdobyłem wielką popularność wśród klasy robotniczej, zwłaszcza wśród tragarzy portowych, którzy zresztą chwilę potem użyczyli mi nazwy - Porter, która po latach ewoluowała do Brown Porter. Tragarze lubili mnie za to jak jednocześnie orzeźwiałem i dodawałem krzepy, bo miałem sporo ciała, umiarkowaną gorycz i niskie nagazowanie. Któż zdoła zliczyć ile więcej beczek i innych towarów przenieśli dzięki mnie. Od niedawna mam nowych przyjaciół - Trzech Kumpli, przezywają mnie Brownie - mówią, że tak im się podoba...
No dobra, dość tej stylizacji. Nasze nowe piwo gotowe - to Brown Porter zwany też Porterem Angielskim. Jest aksamitny, lekki, nisko nagazowany, w aromacie karmelowo - czekoladowy, w smaku umiarkowanie goryczkowy. Absolutny klasyk. Pełnię skrzydeł rozwija, gdy zostanie nalany z tradycyjnej brytyjskiej "pompy", ale i z dobrze wszystkim znanego "kija" zaprezentuje się wyborowo. Zwłaszcza przy tak barowej pogodzie.