
W końcu także i mnie dopadło kontrrewolucyjne piwo z Żywca. Miałem już dać sobie spokój, po co sięgać po coś, co generalnie niczym specjalnym zaskoczyć nie może. Czytałem już opinie o tym piwie, że nawet dobre, "jak na koncerniaka nie jest źle". No i dobrze. Nie chciałem zaprzątać sobie tym głowy. A jednak nie dałem rady. Zobaczyłem w sklepie i nie mogłem po niego nie sięgnąć. Ciekawość wzięła górę i musiałem spróbować tak szeroko komentowanego już koncernowego APA. Czytaj dalej